Zanim zaczniesz swój wielki post sokowy…
25 października 2020Jak zrobić sałatkę idealną? 5 punktów, które musisz znać.
25 października 2020Dziś będzie o moim WYCHODZENIU Z POSTU SOKOWEGO,
i doświadczeniu GOTOWANEGO jedzenia PO 100 DNIACH na SOKACH.
Zaczęłam wychodzić z mojego postu sokowego kilka dni przed magiczna liczba 100.
Tak czułam i tak chciałam.
Tak tez zrobiłam.
Zaczęłam wrzucać kawałki całych owoców, jak melon i mango.
I wciąż piłam soki.
O co chodzi tak na prawdę w wychodzeniu z soków?
Żeby zrobić to możliwie jak najwolniej.
I jednocześnie słuchać siebie i swojej intuicji. Tego, co podpowiada nam ciało.
Nie ma potrzeby trwać na sokach, kiedy tego nie czujemy. Ani nie ma potrzeby na nie wchodzić, kiedy tego nie czujemy… bo nie przyniesie to nic dobrego…
Często mnie pytacie:
czy miałam jakieś gorsze chwile, momenty załamania na tych sokach. Coś, co by sprawiło, że bym przerwała.
Odpowiedź brzmi:
NIE.
Przez lata pracy ze sobą, emocjami, wewnętrznym dzieckiem, psychiką… nauczyłam się troszczyć o siebie i nigdy nie robić niczego WBREW SOBIE.
Nie weszłam w soki z przymusu, tylko z mojej wewnętrznej potrzeby i intuicji. Dlatego też cały proces sokowania był dla mnie tak naturalny i łatwy.
Ja nawet nie czułam, że jestem na jakimś poście. Nie czułam, że odmawiam sobie czegokolwiek.
Ludzie jedli przy mnie gotowane, mięso,
słodycze, owoce… wszystko.
A mnie do tego nie ciągnęło. Wcale.
Mało tego. Ja pracuje przy jedzeniu. I przez cały okres soków miałam z nim kontakt. Robiłam je dla innych ludzi, dotykałam, tworzyłam, piekłam, gotowałam… ale wcale nie czułam potrzeby ani ochoty na jedzenie tego.
Właśnie dlatego, że weszłam w soki z potrzeby serca, a nie umysłu.
Weszłam w głęboki proces duchowy, a nie „kolejną modną dietę”.
Tak samo wyglądało wychodzenie.
Zupełnie intuicyjne. I w zgodzie z organizmem i sercem.
W zgodzie ze sobą.
Kiedy poczułam, że już nie chcę i że chce już jeść, to było to dla mnie tak samo naturalne jak wcześniej kilka miesięcy temu na te soki wejście.
I tak jak kilka tygodni wcześniej po połknięciu kawałka melona czułam „zapchany żołądek” i takie uczucie jak po ogromnym obiedzie, tak potem mogłam zjeść normalnie kawałki melona i czułam się znakomicie.
Wszystko zależy od kontaktu ze sobą i własnym ciałem. I od tego czy potrafimy siebie słuchać, czy nie.
I nie ma znaczenia czy zaczęłam wychodzić w dniu 100, czy 97.
Im jesteś bliżej siebie i duchowości, im wchodzisz mocniej w swoje MOCE i zdolności, tym bardziej utwierdzasz się w swojej prawdzie i tym, KIM JESTEŚ.
Znasz siebie i nie ma znaczenia dla Ciebie czas, czy opinia kogokolwiek, kto ma swoje, inne życie.
Im bliżej siebie jesteś, tym łatwiej Ci żyć i kierować się intuicją.
Wtedy każdy Twój wybór jest „dobry”, jest trafny i najlepszy dla tego, czego akurat pragniesz.
Tak jest na każdej płaszczyźnie życia.
Czy to w relacjach, czy spełnianiu marzeń, czy osiąganiu celi, wyborze diety, czy w decyzjach dnia codziennego.
Ja, wychodząc z soków miałam ogromne pragnienie duszonych warzyw.
Bakłażany, papryka, bataty i ziemniaki.
I o tyle o ile wyobrażałam sobie ich zjedzenie, o tyle zjedzenie surowej sałaty było dla mnie niemożliwe.
Fuj. Tragic. Nie do strawienia.
Czułam potrzebę doświadczenia gotowanego jedzenia po tak długim okresie na sokach.
I tak też zrobiłam.
Trochę warzyw na parze. Raz, drugi, trzeci.
I za każdym razem ból głowy i mgła.
Niby przyjemność, niby ciepło w żołądku i dobre wspomnienia. Dobre skojarzenia… a potem ogromny dyskomfort i nawet ból brzucha.
I nie, nie zaczęłam jeść tego od razu.
Dopiero po dłuższym czasie zjadania całych owoców i dobrego samopoczucia.
Podobne doświadczenie, ale gorsze było po zjedzeniu tłuszczu…
Po zjedzeniu tłuszczu np całej łyżki tahini na raz, czuje się teraz jak naćpana. Dosłownie. Świat zaczyna wirować …
I nie oznacza to bynajmniej, że zwariowałam…
Kiedy oczyszczacz jelita, cały biom się zmienia.
Tak samo jak informacje, które są przekazywane z nich do twojego mózgu. Zmieni się twoje zachowanie, samopoczucie i nastrój.
Twój kontakt ze sobą też się zmienia. A nawet Twoje odczuwanie kobiecości, męskości, seksualności…
Twoje BYCIE jako TY.
Czyste jelita, znaczą czyste trawienie. I znaczą natychmiastowe wchłanianie tego, co do nich zostaje wrzucone. Stąd też natychmiastowe reakcje organizmu.
I fantastycznie prosta odpowiedź na to, co „powinniśmy” jeść.
Mówię „powinniśmy”, bo kwestia diety jest dla mnie bardzo złożonym tematem. I po latach „siedzenia w dietetyce”, testowania przeróżnych diet, sprawdzania na sobie, szukania, przeczytania mnóstwa książek i nawet studiowania tego kierunku, doszłam do wniosku, że dla każdego dieta jest inna i musi być dopasowana, ale NIE tak, jak mówi o tym współczesna „dietetyka” do jego organizmu, ale DO JEGO POZIOMU ŚWIADOMOŚCI.
W jakim momencie swojego życia teraz Jesteś?
W co wierzysz?
Jakie programy w sobie nosisz?
Co masz zapisane w podświadomości?
Nie ma diety idealnej dla każdego, bo każdy jest na innym etapie swojego rozwoju. I w innym momencie swojego życia.
I tak jak my się zmieniamy, tak i zmienia się nasze jedzenie.
Postanowiłam pisać dzisiaj o gotowanym, bo ostatnimi czasy przyszło do mnie sporo takich informacji.
Przyszła potrzeba zweryfikowania tego:
- O naszym klimacie, w którym dieta owocowa nie jest idealna.
- O medycynie chińskiej, ajurwedzie, kuchni 5 przemian.
- O wychłodzeniu organizmu, nerek, narządów w ogóle.
- O nieprzystosowaniu człowieka do życia na samym surowym przez jedzenie przez lata gotowanego… przez jedzenie przez przodków i rodzinę…
Ale jednocześnie zadaję sobie pytanie jak wiele osób, które stawiają powyższe argumenty przeszły porządne oczyszczanie- np na sokach?
I porządne oczyszczanie duchowe i emocjonalne…?
Tutaj jest klucz i tutaj jest odpowiedź.
Każda prawda obecna jest w Tobie.
Każda odpowiedź.
I dzisiaj, w dniu moich urodzin pragnę z całego serca prosić Cię, żebyś zawsze był wierny przede wszystkim SOBIE. Bo to jest najważniejsze dla Ciebie i tego świata…
Anioły, Istoty światła, postacie mistrzowskie, dobre duszki wciąż i nieustannie Cię wspierają. Cały Wszechświat wciąż do Ciebie mówi.
Naucz się słuchać.
Naucz się to dostrzegać.
Zaglądając w głąb siebie i swojej duszy…
A wtedy zaczniesz widzieć jak całe twoje życie odmienia się niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Ja jestem pełna podziwu każdego dnia.
I przyjmuję to z wdzięcznością.
W intuicji wyborów i przyciągania…
SO HELLO THERE BIRTHDAY!
Tak pięknie i miło jest Cię tutaj powitać…
W tę pełną mocy PEŁNIĘ KSIĘŻYCA w wadze- drugą z resztą wyjątkowo w tym roku. I absolutnie MAGICZNY różowy księżyc… nie mogłoby być inaczej.
Dziękuję, że jesteś!
Dziękuję, że czytasz.
Zostaw coś po sobie.
Udostępnij jeśli możesz, jeśli uważasz, że kogoś mogłoby to zainspirować.
Kocham Ciebie zawsze.
O wadze na poście sokowym pisałam tutaj:
A o tym dlaczego soki to śmierdzący proces, pisałam tutaj:
2 Comments
Dziękuję serdecznie:) zaczynam post i właśnie zdołałam sobie sprawę, że próbuję moje Ciało zmusić, zforsować. A nie z miłością i łagodnością wspierać. I poszedł proces wewnętrzny uwalniający ból z dzieciństwa…. Uściski ślę:)
pięknie napisane. ja dzisiaj kończę 32 dzień na sokach. to mój nie pierwszy post sokowy, ale zazwyczaj kończyłem ok 20 dni, tym razem chciałem więcej. organizm chce już kończyć. czuję się po tych dniach inaczej, lepiej. i już dzisiaj w sumie nie mogę doczekać się kolejnego.