WOLNOŚĆ, STRACH, SZALEŃSTWO, MASECZKI…
25 października 2020Jak wygląda życie na poście sokowym?
25 października 2020Jak jest z WAGĄ na poście sokowym?
Czy spada?
Czy rośnie?
Czy jak jestem gruba, to schudnę?
Czy jak jestem chuda, to jeszcze bardziej schudnę?
A może przytyję?
Dzisiaj chciałbym napisać coś o wadze- bo takich wiadomości z pytaniami o nią, dostałam najwięcej.
75 dni na samych sokach…
Na początku to był dla mnie post, to był challenge, wyzwanie…
A teraz?
To jakby część mnie.
To jak oddychanie tymi sokami… oddychanie, które przenosi w kompletnie inną rzeczywistość.
Całe życie byłam gruba.
Całe życie się odchudzałam.
O jaką dietę mnie nie zapytasz- opowiem Ci o niej z własnego doświadczenia.
Ale o tym już mówiłam nie raz. Nie o tym będzie ten post.
Dzisiaj chciałabym napisać o czymś bardzo ważnym w kontekście wagi i odchudzania, a co wcale nie jest oczywiste.
Dlaczego tak wiele osób ma problemy z wagą?
Wiecznie tyją, chociaż ciągle się odchudzają.
Wiecznie są niezadowolone z własnej sylwetki, chociaż katują się ciągłymi treningami.
Albo waga stoi w miejscu albo nawet rośnie.
Im więcej robimy, tym jest gorzej, tym więcej rozdrażnienia, rozpaczy i niemocy.
Dlaczego tyle osób wcale sobie nie radzi z własnym wyglądem i emocjami?
Dlaczego potrzebuje liczyć wszystko co w siebie wkłada?
Kalkulować, wpisywać w tabelki, porównywać, sprawdzać, rozpisywać?
Dlaczego tak bardzo sobie nie ufamy, dlaczego tak bardzo odeszliśmy od naszej intuicji, że nawet nie wiemy, co mamy jeść?
A przecież podobno to jest podstawowa potrzeba…
Jak sikanie.
Podobno to natura…
Moim zdaniem, odchudzanie – jakie by nie było – zaczyna się w głowie. I dzieje się w głowie.
Moim zdaniem jedzenie jest prawie nie ważne na takim poziomie schudnę – nie schudnę.
Wszystko zależy od tego jak Ty sama o sobie myślisz.
Kim jesteś?
Jaka jesteś?
Kim chciałabyś być?
Komu coś udowodnić?
Od kogo być LEPSZA?
Dla mnie „problemy z wagą”, to „problemy z własnymi emocjami”, które potem tylko przekładają się na nasze wybory albo zachowanie.
Na poście sokowym nie ma w ogóle czegoś takiego jak głód. To zanika.
Perfekcyjnie widać jak pojawia się i istnieje głód emocjonalny albo taki z nawyku.
Widać idealnie jak nasze ciało niewiele potrzebuje, żeby funkcjonować i świetnie sobie radzić.
My w dzisiejszym świecie jadamy bardzo za dużo. Za dużo w ogóle, wliczając to nasze jedzenie w tabelki dietetyczne i programy.
Ja z punku widzenia dietetyka znam to wszystko doskonale. Z punku widzenia osoby, która przeszła każdy możliwy sposób żywienia- jeszcze lepiej.
I z perspektywy jedzenia tylko gotowanego jedzenia, ma to jakieś przełożenie ale z perspektywy surowego- żadnego.
Zjadamy za dużo, bo nie pozwalamy sobie czuć.
Zagłuszamy własne emocje i naszą intuicję.
Nie chcemy czuć tego, co czujemy. Boimy się tego. Uciekamy od tego.
A jedzenie jest perfekcyjnym odcinaczem.
Jemy ciągle, od rana do wieczora. 5-6 posiłków dziennie w stałych porach. By regularnie i systematycznie siebie zagłuszać.
Cała energia używana jest wtedy na trawienie, a my nie musimy myśleć.
Prosty przykład.
Ktoś z nadwagą i otyłością, o niskim poczuciu własnej wartości, nie kocha siebie, nie ufa sobie, nie uważa siebie za kogoś ważnego.
W konsekwencji zajada te wszystkie emocje przetworzonym jedzeniem, fast-foodem, chipsami, słodyczami.
Albo zjada ogromne porcje jedzenia po to, by te emocje zagłuszyć.
Energia skumulowana na dolnych partiach ciała. Nie muszę czuć.
Tak samo działa jedzenie mięsa, ciężkich, tłustych rzeczy, które długo zalegają w jelitach i potrzebują bardzo dużo energii do strawienia. Odcinają od czucia, odcinają od płynięcia tej energii w górę.
Zaburzenia odżywiania.
Ta sama historia.
Bulimia, kompulsywne objadanie.
EMOCJE.
Nachodzi fala, rzucam się na jedzenie. Zajadam to. Nie chcę czuć. Nie chcę być sobą, nie chcę mieć takiego życia. Nie jestem dość dobra, nie dość…
Anoreksja?
STRACH.
Tak samo nie chcę czuć. Odcinam się od siebie. Odbieram sobie możliwość życia i bycia, odbierając sobie jedzenie. Chcę zniknąć. Nie chcę tu być, nie jestem dość dobra…
Ty nie możesz zniknąć tato, więc ja to zrobię…
Tak jak każde „typowe” zaburzenie odżywiania opiera się na emocjach, tak samo każde problemy z wagą.
Na emocjach i na programach które w sobie nosimy.
A tak wiele nieuświadomionego wciąż w nas siedzi. Do mnie codziennie przychodzą nowe rzeczy.
Codziennie odkrywam coraz więcej tych rzeczy, w które uwierzyłam i które w sobie nosiłam przez lata. Na sokach to wszystko widać perfekcyjnie.
Wszystkie te rzeczy manifestują się w rzeczywistości.
Każdy jeden program.
Jak jest z tym odchudzaniem?
Zaczyna się w głowie. Najpierw trzeba uwierzyć, że w ogóle zasługuję na to schudnięcie.
Jestem tego godna. Jestem, bo po prostu istnieję i dlatego na to zasługuję.
Nie należy mi się to. Ale zasługuję na to.
Trzeba zrozumieć, kto w mojej rodzinie traktował mnie w taki sposób, że chciałam zniknąć? Przed kim chciałam się schować?
I ten tłuszcz jest dla mnie tą ochroną…
Dla kogo nie byłam dość dobra? Kto nie kochał mnie wystarczająco?
Kogo dla mnie nie było?
Dla kogo byłam niewidzialna i teraz chcę się pokazać, zostać zauważoną, przez ten tłuszcz, który na sobie noszę…
Kto w mojej rodzinie był gruby, albo mówił, że jest, tworząc w mojej głowie program? Od kogo nie mogę być lepsza? Od mamy? Od babci?
Mamy w swojej podświadomości takie sumienie, które sprawia, że nigdy nie możemy być lepsi od kogoś starszego.
Ale możemy iść własną drogą.
I powiedzieć: WOLNO MI.
Komu uwierzyłeś, że jesteś niepełnowartościowy?
Komu uwierzyłeś, że jesteś winny?
Chciałabym, ale nie mogę.
Chciałabym, ale się boję.
..
Uświadomić sobie wszystkie te rzeczy… A potem uwolnić.
Odchudzanie zaczyna się w głowie, bo jesteśmy wszystkim tym, o czym myślimy.
Kiedy myślisz, że jesteś gruba. Przyciągasz to. Kiedy myślisz, że nie możesz schudnąć, przyciągasz to.
Wysyłasz do Świata informację o Twoim braku i w konsekwencji przyciągasz więcej braku.
Tak samo jest z walką.
Walcząc o wymarzoną sylwetkę, nigdy jej nie osiągniesz.
Walcząc, zawsze przegrywasz.
Jak widzisz.. to jest temat rzeka. Mój ulubiony. Ale mogę pisać w nieskończoność. Zapraszam do kontaktu na priv, jeśli masz pytania.
Możesz wszystko. Zasługujesz na wszystko i jesteś warta wszystkiego.
Twoją decyzją i myśleniem kreujesz swoje życie.
Kocham Cię.
1 Comment
Czytajac az sie poplakalam ,bo zdalam sobie sprawe ze byly maz ciagle mi powtarzal ze jestem za gruba ,nawet wtedy kiedy nie bylam za gruba tylko wsam raz jak to mowia ,czoje ze przez moj rozwod i sprawy niedokonczone ja grubne chcialam zapytac jak mam ruszyc dalej co przerobic bo budze sie do zycia to wiem moze powoli ale zmiany sa pozdrawiam