Jak zrobić sałatkę idealną? 5 punktów, które musisz znać.
25 października 2020Zatrzymanie naturalnego ruchu u dziecka.
17 listopada 2022Ostatnio o ten temat prosiło mnie kilka osób.
Przewijał się gdzieś w wątpliwościach, które słyszałam ze strony innych, w słowach, które wpadały mi w oczy, ale też bezpośrednich pytaniach od innych.
Wszystko, o czym dzisiaj napisze będzie wynikało wyłącznie Z MOJEGO DOŚWIADCZENIA.
A jest całkiem spore.
Nie chcę nikomu narzucać mojego myślenia, czy zdania. I jednocześnie wiem, że jest to temat ogromny. I przyznam szczerze, że długo zwlekałam z napisaniem o tym. Ale skoro niebawem Święta, to myślę, że to dobry moment.
Bardzo wiele lat mojego życia spędziłam w kościele.
Śpiewałam w scholi na Mszach co niedzielę i w Święta, potem sama prowadziłam scholę, należałam do oratorium od najmłodszych lat, jeździłam na wyjazdy salezjańskie, nauczania, modlitwy, specjalne msze z intencją, byłam też animatorem i wychowawcą kolonijnym w Oratorium. Doświadczyłam wielu niesamowitych rzeczy, cudownych modlitw, łez wzruszenia, płaczu z radości, spoczęcia w duchu świętym i wielu, wielu innych.
Na prawdę bardzo mocno w tym wszystkim byłam. I do dzisiaj ten świat jest częścią mnie.
Dlatego, że pozwolił mi poznać cudownych ludzi i doświadczyć Jezusowej Miłości, która bez wątpienia w kościele jest obecna.
Wysoka wibracja światła i bezwarunkowej miłości…
Jednak któregoś dnia, zrozumiałam, albo po prostu zobaczyłam, że ta wibracja to nie wszystko.
Obecna tam jest także ogromna ilość smutku, cierpienia i winy…
Dlaczego?
Dlaczego mam się bić w pierś mówiąc „Moja wina…”?
I to jeszcze w serce?
Skąd pomysł, że małe, kruche, niewinne, dopiero narodzone dziecko jest grzeszne?
Wiele miałam dylematów na ten temat.
I przez długi czas nie potrafiłam zrozumieć tego wszystkiego…
Zaczęłam to widzieć po jakimś czasie, kiedy przestałam jeść mięso.
Czyli właśnie wibrację śmierci, smutku, strachu i cierpienia.
Pamiętam, jak chodziłam po parku i myślałam o tym wszystkim… jak po prostu rozmawiałam z Bogiem. I wcale nie potrzebowałam do tego kościoła, ani oskarżanego o molestowanie księdza.
Nie zrozum mnie źle.
Znam wielu księży. Większość z nich jest cudowna. To piękni ludzie, którzy po prostu szukają swojej drogi. Co się za tym kryje gdzieś na poziomie systemu, to inna sprawa.
Miałam wśród nich przyjaciół, z którymi chodziłam do kina, czy na pizzę.
Dzięki jednemu z księży poznałam swojego pierwszego chłopaka…
I na prawdę wiele temu czasowi i tym cudownym ludziom zawdzięczam.
Dzięki temu jestem tym, kim jestem teraz.
To tam poznałam moją pierwszą miłość „na śmierć i życie”.
Doświadczyłam bardzo wiele cierpienia i bólu, które było mi potrzebne do zrozumienia siebie i pewnego otwarcia oczu.
Ale także doświadczyłam przyjaźni, cudownych chwil z dzieciakami i pięknych uczuć w trakcie cudownych pieśni i wspólnych imprez.
Pewnego dnia, wpadła mi w ręce książka „Rozmowy z Bogiem”, która stała się pewnym momentem przełomowym w moim życiu. Kiedy ją czytałam, coś zupełnie się we mnie przemieniło, otwarło i nic od tamtego momentu nie było już takie samo.
Bardzo wiele na ten temat pisałam w mojej książce, do której zakupu serdecznie Cię zapraszam:
Zrozumiałam wtedy, że wiara w Boga, to nie religia. Bo religii może być tyle, ile ziarenek na pustyni. Zrozumiałam, że prawdziwe kochanie Boga nie ma nic wspólnego ze smutkiem, strachem, czy lękiem. Nie ma nic wspólnego z ciągłym przepraszaniem za winy i życia w poczuciu lęku przed karą za zło. Kochający Ojciec nie nic wspólnego z taką wizją świata. Kochający Bóg, który karze swoje wymarzone dzieci za to, że nie są u posłuszne? Potem przestaje je kochać i zsyła do piekieł na wieczne potępienie?
Cóż to za historia i jaki kochający rodzić, by się tak zachował?
Ile ma to wspólnego z tą bezwarunkową miłością?
Znam wielu ludzi, którzy się nawrócili.
Którzy po latach bycia „złymi i grzesznymi”, odnaleźli Boga, stali się dobrymi ludźmi, a ich życie w cudowny sposób się odmieniło.
Znam też takich, którzy należą do kościoła, wyznając religię, a jednocześnie krzywdzą wielu ludzi.
Znam też takich, którzy nie mają z kościołem nic wspólnego, a są prawdziwie duchowi i prawdziwie piękni sercem. Świecą swoją PRAWDZIWĄ miłością, wsparciem, pomocą i dobrym słowem.
Takich, przy których po prostu się uśmiecham…
Czy wiara w religię, jest duchowością?
Dla mnie nie.
Z mojego doświadczenia wynika, że jest to idealny sposób dla zaklejania swoich deficytów…
Braku miłości w domu.
Niedostatecznego ukochania.
Deficytu mamy albo taty.
Ich miłości.
Cierpienia.
Wewnętrznego braku…
Bóg, połączenie z nim, może te deficyty uleczyć, oczywiście, ale nie religia.
A to różnica.
Jezus nie był Chrześcijaninem.
Ani księdzem.
Ani siostrą zakonną.
Ani nawet nie żył w celibacie.
Był natomiast istotą oświeconą.
Wibrującą na wysokim poziomie świadomości.
Zatem tak, byłam w kościele i to bardzo mocno.
I nie, nie chodzę tam.
Od czasu do czasu zaglądam do pustych murów. Tak po prostu.
Dla poczucia wibracji tych wszystkich modlitw.
I tej bezwarunkowej miłości Jezusa, który tak wiele razy jest tam wzywany…
CZAKRAMY.
Zamykanie czakramów przez kościół. Blokowanie szyszynki, trzeciego oka.
Może.
Nie ma potrzeby nikogo za nic oskarżać. Czemuś i komuś jest to potrzebne…
A my, jako istoty światła samą intencją możemy takie blokady ściągnąć.
Im bardziej się rozwijamy, poszerzamy świadomość, wibrujemy wyżej, tym one same znikają.
Jakiekolwiek bycie były
Uważam, że ktoś, kto jest prawdziwie duchowy nigdy nic złego na kościół nie powie…
Bo wie i rozumie, że niektórym ludziom jest to potrzebne.
I daje im bardzo dużo dobrego.
I nic nie jest tutaj czarno – białe.
Nie ma nic wyższego niż czysta, kryształowa istota światła.
Niż cząstka Boga, która obecna jest w każdym z nas.
Jezus o tym wiedział.
I dlatego nazywał się Synem Bożym…
Już niebawem Święta.
Narodziny Boga, czy raczej narodziny Słońca…,
A może po prostu niezwykły dzień z bliskimi.
Ciepły.
Wyjątkowy.
Niektórzy mówią, że Święta nie istnieją.
Oczywiście.
To ludzkie stworzenie.
Ale każda okazja jest dobra do świętowania miłości.
Nawet jeśli to niby zbiorowa iluzja…,
to jednak, to czas pięknych chwil dla wielu.
Na prawdę wyjątkowy czas, kiedy ludzie zmieniają myślenie.
Nawet jeśli to tylko na chwilę,
to przecież życie właśnie składa się z takich chwil…
Ja w taki sposób chcę o tym myśleć.
I zawsze szukam tego pięknego uczucia…
Skoro już o duchowości mowa…
Życzę Wam pięknych Świąt.
I z ich okazji mam dla Was niespodziankę…
Kolejny eBOOK z przepisami.
Tym razem ŚWIĄTECZNYMI
Wszystkie przepisy są na surowo. Z opcjami zrobienia ich w wersji gotowanej.
W książce znajdziecie 12 potraw wigilijnych, przepisy na dania w dni świąteczne, desery i napoje.
Piękne zdjęcia, pyszne smaki i wiele godzin mojej pracy.
Kocham Ciebie zawsze.
Zostaw coś po siebie.
Udostępnij.